Złamana noga Stafforda Eddyego

Cześć wszystkim. Byłem bardzo szczęśliwy mając was i wspaniałych lekarzy okazujących wsparcie. Bardzo wszystkim dziękuję. A ponieważ napisaliście również, że lubicie nasze historie, oto jedna z soboty 😊 Moja historia - Eddie the Staffie i ogromny ból.

Wszystko zaczęło się w piątek rano, kiedy bawiłem się w łóżku z moim właścicielem i tłumaczyłem mu, że musi wstać do pracy. Niestety, w jakiś sposób źle oceniłem szerokość łóżka i spadłem na dół. Ostry ból w tylnej nodze nie tylko sprawił, że skomlałem, ale uniemożliwił mi stanięcie na nodze. Moi właściciele natychmiast zabrali mnie do samochodu i pojechaliśmy do lekarza.

Lekarz zrobił RTG i ze smutkiem oznajmił, że moja noga jest złamana. Niestety, w Pardubicach (gdzie mieszkam) nie mają odwagi wykonać tej operacji i zalecają udanie się do specjalisty. Właściciele zaczęli więc dzwonić. Jestem ubezpieczony w PETEXPERT. I właśnie na linii tej firmy ubezpieczeniowej natknęli się na, jak to powiedzieli, złotą kobietę. Pani Novotná Jitka. Pomogła nam wszystko załatwić, zaczęła szukać miejsca, w którym moja noga mogłaby zostać naprawiona tak szybko, jak to możliwe. Był piątek i znalezienie kogoś było nie lada wyzwaniem. W końcu się udało. Pani Novotná zorganizowała dla nas wizytę w Vetcenter w Stodůlky następnego dnia. Właściciele woleli zaplanować podróż z rezerwą, więc byliśmy na miejscu na czas.

Przenieśli mnie z samochodu do budynku szpitala dla zwierząt. Na początku byliśmy sami w poczekalni, ale w podczas oczekiwania przyszli psi pacjenci. Chętnie bym się z nimi pobawił, ale właściciel i moja boląca noga byli temu przeciwni. Obserwowałem więc zamieszanie wokół mnie. Wyciągnąłem nogę, by bolała jak najmniej.

Dokładnie o 14:00 drzwi się otworzyły i lekarz wszedł do holu. Przywitał się z właścicielami i ze mną i już wyjaśniał, co mnie czeka. Wyjaśnił bardzo szczegółowo i bez żadnych niezrozumiałych słów medycznych. Ciągle się uśmiechał dlatego wiedziałem, że wszystko będzie dobrze.

Potem zabrali mnie do gabinetu i położyli na stole. Lekarz wciąż się uśmiechał, ale zauważyłem, że trzyma w dłoni coś ostrego. Ups, robi się gorąco. Zaraz dostanę zatrzyk!

Szczypało, ale było do zniesienia. Lekarz zrobił to tak profesjonalnie, że w nagrodę musiałem go przynajmniej polizać.
Nagle w głowie mi zawirowało, miałem otwarte powieki i obserwowałem otoczenie. Nie spałem, ale nie mogłem się ruszyć. Lekarz wziął mnie na ręce jak dziecko i zaniósł do pokoju obok, aby zrobić zdjęcie rentgenowskie mojej kontuzjowanej nogi.

Z daleka słyszałem, jak mówił moim właścicielom, że tylko mnie szczypie, żebym nie uciekł. Zabawne. Powiedział, że położy mnie na sali operacyjnej, teraz będę miał skan, potem golenie, a potem właściwy zabieg. Wysłał właścicieli na zakupy i kazał im wrócić za godzinę. Znając ich, wiem, że nigdzie nie poszli i czekali przed szpitalem.

Godzinę później lekarz pojawia się ponownie w holu szpitala i zabiera moich właścicieli do gabinetu. Tam wyjaśnia, jak przebiegła operacja. Na ekranie pokazuje, jak noga wyglądała przed i po operacji.
Oprócz dwóch śrub, do nogi wstawiono mi również ligamentum, czyli pasmo więzadeł, które służy do połączenia i znacznego wzmocnienia operowanego miejsca. Udzielił również moim właścicielom rad dotyczących mojego obecnego schematu leczenia. Powiedział, że muszą się do wszystkiego stosować, bo inaczej będzie duży problem.

Kiedy oprzytomniałem, lekarz pochylał się nade mną. Znów się uśmiechał. Powiedział: "Chcesz zobaczyć swoich właścicieli?" Oczywiście, że chcę! Ponownie wziął mnie w ramiona i zaniósł do inne pokoju. Teraz widzę mamę i tatę. Podwójnie, ale nie szkodzi. Yay!

Lekarz przekazał mnie w ramiona mojej właścicielki. Tam mi się najbardziej podoba. Pożegnał się z nami i zniknął. Wyobraźcie sobie, że ten pan doktor przyjechał do szpitala w sobotę tylko po to, żeby naprawić moją nogę!! Zawsze miał uśmiech na ustach i dobry humor. Aha, i żebym nie zapomniał, ten wspaniały lekarz nazywa się Luke Duchek. Dzięki, doktorku.

Wracaliśmy ze szpitala do domu. Wciąż byłem oszołomiony po znieczuleniu, więc spałem. Teraz będę musiał odpocząć, aby noga mogła się prawidłowo zagoić.
Przez to, że nie mam bandaży, mam "satelitę" na szyi. Nie powiedzieli mi jakie kanały będę odbierać 😊. Nie podoba mi się to, ale co zrobić. Będę musiał to znieść. Słyszałem, że robią nadmuchiwane, ale zdecydowanie u mnie by nie przeszły. Żadnego ruchu. Trzy tygodnie. Szkoda..

Mogę jedynie chodzić na krótkie spacery, ale na smyczy i z satelitą, więc mam nadzieję, że nie spotkam żadnych piesków, żeby się ze mnie nie śmiały. Za niedługo rozpocznę rehabilitację. To by było na tyle. Mam nadzieję, że nie zanudziłem was zbytnio historią mojej nogi. Jeszcze raz dziękuję wszystkim moim przyjaciołom za wsparcie. Eddy 😊